czwartek, 28 września 2017

O nieśmiałości słów kilka | 2

Siedzę sobie od prawie trzech godzin w moim pokoju w akademiku. Jest śliczny, zmieściłam wszystkie rzeczy, ogólnie jestem zadowolona, z tym że strasznie się nudzę. Poukładałam wszystko, pochowałam, jest pięknie, ale mam ochotę z kimś się pośmiać i tu pojawia się mój życiowy problem. Mianowicie jestem nieśmiała. Miejscami to przeradza się w strach, o czym już pisałam, ale teraz to zwykła nieśmiałość. Mam ochotę napisać do kogoś na grupie czy nie chce się spotkać, ale się wstydzę. Mam ochotę pójść na wyższe piętro i poszukać ludzi, ale się wstydzę. Nieśmiałość ssie, wiecie?

Wszyscy mówią: no zrób to! ale to nie jest takie proste. Muszę pokonać tę barierę w sobie. A nie robię tego. Prawdopodobnie będę tu siedzieć, aż będzie za późno i będę mogła iść spać.

Tylko, kurde, nie mogę tak zrobić. Jutro jest inauguracja na całej uczelni i nie wiem czy iść. Kilka osób pisało, że idzie (i tu już trochę mniej się boję napisać), ale z drugiej strony przeraża mnie, że mam tam iść. I to jeszcze nie wiadomo, jak się ubrać. Więc nie wiem gdzie + odstrojona, przepis na atak paniki gotowy!

Chcę, naprawdę chcę kogoś poznać, tylko po prostu się boję. Że mnie nie polubi lub wydam mu się dziwna.

A teraz to już hit wszystkiego. Jadłam obiad ok 14, prawda, i teraz jestem głodna, ale wstydzę się iść i sobie podgrzać jedzonko z domu. No brawo, Wika! Właśnie mi się przypomniało, że mam kanapki z serem jeszcze #saved.

Napiłabym się herbaty, ale czajnika nie mam. Mogłam wziąć w sumie, ale nie, bo po co. I przestraszyła mnie lodówka. Lepiej nie będę tu oglądać horrorów.

I nie wiem czemu zawsze dopada mnie chęć pisania tu w dzień Ali, musisz wybaczyć.

I to chyba tyle z dzisiejszych wywodów. Boję się ludzi, nic nowego.

Love,
Purple Bat

Edit: Już jest po siódmej, więc już się nie stresuję, bo nie muszę z nikim się kontaktować, jest za późno. Dzięki, spaczony mózgu, przez ciebie nie znajdę przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz