Właśnie skończyłam przeglądać okolicę mojego akademika w Mapach Google. Dziś (w końcu) dowiedziałam się, że go dostałam i najpierw przeszła przeze mnie fala ekscytacji, bo w końcu nowe miejsce, nowi ludzie, nowe doświadczenia. Ale zaraz potem pojawił się strach. Taki sam jak pierwszego dnia w podstawówce. Czy znajdę znajomych? Czy będę się tam dobrze czuć? Czy dam radę sama w obcym miejscu z obcymi ludźmi?
I jakby to samo w sobie nie było dostatecznie straszne, boję się podwójnie. Wszystko przez mój ułomny umysł, który nie lubi kontaktu z dużą ilością obcych bodźców na raz. A tam przecież będą one ciągle. I boję się, właściwie nie tego, że mnie nie polubią, co sama zaprzepaszczę szansę przez mój strach.
Do tego dochodzi jeszcze mój introwertycyzm. A może to jest część... Dowiem się na studiach. W każdym razie chodzi o to, że po długiej interakcji mam serdecznie dość wszystkiego i przez dwa dni siedzę w domu. Tak mam, nie przeszkadza mi to, wtedy czytam, piszę i analizuję mnie, ale problem w tym, że tam ta interakcja będzie ciągle i obawiam się, że przez moją osobowość zostanę takim odludkiem.
Poza tym nie lubię imprez, a kasę na alkohol zamierzam odkładać na bilet na koncert, więc już w ogóle zostanę sama, haha. A muszę mieć znajomych, bo wtedy mam więcej pomysłów i ogólnie moja gadatliwość znajduje ujście; bez nich trochę dziczeję.
I takie koło się tworzy trochę. Oczywiście umiem sobie radzić z moimi słabościami, mimo wszystko boję się tego, że będę musiała sobie z nimi radzić. Że na nowo muszę znaleźć ludzi, którzy mnie zaakceptują i pokochają. To trochę straszne.
Właśnie! A bycie asertywną? Czy uda mi się robić to, co planuję, jeśli kilka osób będzie chciało inaczej? Tego też się obawiam. Za dużo zmiennych, za dużo stresorów. Moja przyjaciółka stwierdziła, że mam manię posiadania wiedzy absolutnej, co w sumie by się zgadzało, w efekcie to, że na stronie internetowej nie ma większości informacji tak mnie wpienia... Ale nie zadzwonię, bo się boję. Mail napiszę, spoko, ale nie zadzwonię.
Takie mam obawy, może trochę głupie i zdaję sobie z tego sprawę, że większość rzeczy ostatecznie wypada lepiej niż się spodziewam, dlatego skończę ten wpis tak, jak sobie nakazuję: Wezmę się w garść, będę cudowną wersją mnie i będzie dobrze.
Love,
Purple Bat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz