czwartek, 9 listopada 2017

ELEKTRORADIOLOGIA i z czym to się je

Tak, ta piękna, długa nazwa to kierunek moich studiów. Studiuję na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Na I Wydziale Lekarskim, gwoli ścisłości. Zapytacie na pewno, czym jest elektroradiologia i co się po tym robi. Tak więc już spieszę z odpowiedzią.

Elektroradiologia to ogólno pojęta wiedza o robieniu zdjęć rentgenowskich, tomografii komputerowej, rezonansu, itp. Jest to dział diagnostyki w medycynie. Na podstawie wyżej wymienionych badań lekarze mają odniesienie, co do stanu pacjenta. Jest to więc praca w szpitalu, przy sprzęcie, z pacjentem (co prawda za szybą, ale trzeba wejść żeby go ułożyć).

Na pierwszym roku (aktualnie jestem żółtodziobem, co poradzić?) mamy takie zajęcia, jak aparatura w diagnostyce obrazowej, matematyka, fizyka, rentgenodiagnostyka klasyczna, patomorfologia, fizjologia z patofizjologią i anatomia. Jak na razie najwięcej nauki jest z anatomii i fizjologii, bo na tych zajęciach regularnie sprawdzają naszą wiedzę. Facet z anatomii luźno nas pyta, babki z fizjologii zaś robią wejściówki. [jeśli zastanawiacie się, co to wejściówki, to jest to coś w rodzaju kartkówki z materiału, który dopiero będzie omawiany na lekcji, na którą przychodzicie]
Wiem jednak, że na rtg (czyli rentgenodiagnostyce) będzie jeszcze więcej do ogarnięcia niż na wszystkie przedmioty razem wzięte, ale na razie mamy spokój.

Ale
Ale
Ale

Jakie to nieogarnięte, co ja piszę. Zacznijmy od początku.

PONIEDZIAŁEK
Zaczynam ćwiczeniami RTG. Prowadząca tłumaczy na jakiej zasadzie działa lampa rtg, jakie kasety się stosowało, gdzie się robi zdjęcia, jak się pracuje w zawodzie, itp. Pokazuje też ułożenia ciała do zdjęć. W sensie ułożenia kończyny górnej, dolnej, klatki piersiowej, głowy i reszty ważnych części ciała.
Potem matematyka. Jest tylko w pierwszym semestrze, więc pędzimy z materiałem jak szaleni. Ale jest na razie spoko. W zasadzie jest to powtórzenie liceum + pochodne i całki [na ten temat się jeszcze nie wypowiem, bo nie doszliśmy do tego]. Babka bardzo wymagająca, ale dość dobrze to wszystko tłumaczy.
I na końcu aparatura w diagnostyce obrazowej, czyli moja zmora. Nie, no jest okej. Po prostu facet, który prowadzi wykłady delikatnie mnie przeraża. Ma strasznie natarczywy wzrok, ale naprawdę logicznie o tych wszystkich procesach prądotwórczych opowiada i wszystko jest jasne co z czym i po co. Co prawda trzy godziny siedzenia na dupie i słuchania jego głosu i życia w szoku, gdy zadaje jakieś pytanie (tak, wybiera sobie osoby, które mają mu odpowiedzieć) nie za bardzo mi się uśmiecha, ale cóż ja poradzę?

WTOREK
I tutaj mam ciąg dalszy rtg. Kolejne są seminaria i wykład. Na tych pierwszych mamy sporo teorii i do tego kolejne ułożenia. Na wykładzie czuję się jak na drugiej aparaturze, tylko znacznie znacznie nudniej. I mam wrażenie, że facet, który prowadzi wykłady się nas boi. Serio. Ledwo wydobywa z siebie głos.
Do tego mam jeszcze tylko wuef, pod postacią siłowni, więc wtorki są naprawdę miło spędzone.

ŚRODA
Jak na razie mamy tylko patomorfologię, ale wiem, że niedługo dojdzie też ćwiczenio-seminaria z fizyki, a tutaj nie wiem, czego mogę się spodziewać. Podobno też mają być wejściówki. Zaczynam się bać...
Ale wróćmy do patomorfologii. Pan, który prowadzi seminaria jest w miarę miły. Strasznie spokojny, co jest lekko irytujące. Bo gdyby się zdenerwował na to, że nie znamy odpowiedzi byłoby normalniejsze, niż czekanie w ciszy, aż ktoś z nas raczy się odezwać. A co to właściwie jest? Nauka o chorobach, nieprawidłowościach, wszelkiego rodzaju zaburzeniach, zasadach przeprowadzania sekcji. No, to tak ogólnie.

CZWARTEK
I już tutaj zaczynają się jaja. Bo nadchodzi anatomia. Bardzo dużo informacji. Bardzo mało czasu na ich przyswojenie i do tego większość do zapamiętania po łacinie. Tragedia, krótko mówiąc. Znaczy anatomia sama w sobie i prowadzący są naprawdę spoko, no bo wiadomości wszystkie po prostu trzeba wkuć i tyle, ale właśnie... Wiadomości... jest ich taki ogrom, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Naprawdę. Polecam uczyć się już od pierwszych zajęć (czego, oczywiście, ja nie zrobiłam).
Po anatomii mamy fizykę i to już dla mnie naprawdę czarna magia. Z całą pewnością potrzebuję korepetycji, ale to tylko dlatego, że moja edukacja z fizyki skończyła się na poziomie gimnazjum, a on wymaga od nas wiedzy z rozszerzenia z liceum. W każdym razie baaaardzoo dużo rzeczy o falach jest, o ruchu drgającym, o promieniowaniu i o innych badziewiach, które trzeba wyliczać, a nie są w normalnym życiu do niczego potrzebne, bo przecież nie będę liczyć zakrzywienia jakiegośtam dla lampy w aparacie, który zrobi to za mnie.

PIĄTEK
Tutaj moja wiara w cokolwiek się kończy. Fizjologia z patofizjologią. Wejściówki są tragiczne. Nie wiadomo z czego się uczyć, czego od nas wymagają, co jest istotne, a co można pominąć. A najgorsze jest to, że jest tylko pięć pytań, więc co akurat trafisz to naprawdę tylko los. Możesz wiedzieć wszystko albo dosłownie nic. Najgorsze, co może być. Nawet gorsze od tej fizyki. Bo tutaj musisz wiedzieć wszystko, każdy szczegół, bo nigdy nie wiadomo, jakie pytanie dostaniesz. I do tego jeszcze już po wejściówce, słuchasz tego, co już wiesz, bo wykład jest na ten temat, na który się przygotowywałeś. Więc siedzisz, zasypiasz, nie ogarniasz co się dzieje, a jedynym światełkiem w tunelu jest piętnastominutowa przerwa, podczas której można się ożywić i pogadać trochę o głupotach.
No i jeszcze jest angielski. Ale on podobno w każdym roku wygląda trochę inaczej. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Ja trafiłam na opcję numer dwa. Za duże wymagania ma prowadząca (a z angielskiego jestem dobra, co mogę otwarcie powiedzieć) i oczekuje, że zapamiętamy wszystkie słówka, które podaje na lekcji od razu i na koniec zajęć pyta nas z nich (tutaj, no, po prostu, okejka). Także nie jest sielankowo.

Podsumowując, uczcie się od początku, jeśli chcecie mieć potem z górki, dopytujcie się (!!), jeśli czegoś nie wiecie i uważajcie, co do was mówią, czasami niektóre rzeczy są naprawdę istotne, mimo że nie są jakoś szczególnie akcentowane.

Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam. Gdybym miała jakieś update to zrobię kolejny wpis, czy coś. W każdym razie znajdziecie, co macie znaleźć, jeśli dodam etykiety.

BUŹKA!!